SyG
| 2013-12-28 23:25:29
Brałem udział w tym wydarzeniu, biegłem na 10 km i załapałem się, na mecie w pierwszej "setce" (wyjatkowo dobrze udało mi się nasmarować narty), chociaż, jak, śmiejąc się, zauważyła sędzina "wyjeżdżał pan na dwóch nartach, a na mecie melduje się pan z czterema deskami !". Otóż , na ostatnim zjeździe przed metą 'położyłem się", a jeden z zawodników jadący za mną, nie zdołał mnie ominąć i przejechał mi po czubach odcinając je. Do mety dobiegłem z połamanymi nartami w rękach. Z tego biegu zapamiętałem też zawodnika bez rąk, który też biegł na 10 km. Udało mi się go wyprzedzić, dopiero gdzieś na 4 km trasy. W nastepną niedzielę był na przełęczy Jugowskiej organizowany "Bieg Włókniarzy", tam startowałem na wypożyczonych z "Bielbaw"-u nartach i zupełnie nie trafiłem ze smarowaniem. To była męczarnia, ale bieg ukończyłem. Pozdrawiam narciarzy biegowych Sylwester
Petroniusz
| 2013-12-29 01:15:32
Piękne wspomnienia. :)
Waclaw Grabkowski
| 2013-12-29 17:34:41
Sylwestrze, znakomicie to opisałeś. Dziękuję :)
|
||||||||||||||||||||||||||||||||||